środa, 24 marca 2010

Słoneczny dzień...

Dziś pięknie świeci słońce, cieszy mnie to bardzo :)
Słoneczko dodało mi nowych sił i udało mi się wykończyć matrioszkę :)
 Oto efekt końcowy. 
Jeśli spodobała się wam i ktoś miałby ochotę ją przygarnąć to zapraszam tu

A pamiętacie truskawki? 
Jeśli i one przypadły wam do gustu to również można się nimi zaopiekować, o tu.
Może jeszcze coś uda mi się dziś wykończyć, więc pędzę do moich robótek :)
Mocno i gorąco wszystkich pozdrawiam!!! 

środa, 17 marca 2010

Stary notes.

Całkiem niedawno razem z moim kochanym M, musieliśmy się przeprowadzić. Który to raz? Nie wiem... już dawno przestałam liczyć. I jak to przy przeprowadzkach bywa, trzeba ruszyć wszystkie zapomniane rzeczy z ich ciepłych szuflad i szafek. W moje ręce wpadł przy tej okazji notes, do którego długo nie zaglądałam. Zbierałam w nim coś w rodzaju "złotych myśli". Postanowiłam, że podzielę się nimi z wami, oczywiście stopniowo:)

A oto pierwszy wpis.

"Czy to nie dziwne, że bierzemy te małe czarne literki na papierze za coś tak normalnego, jakby istniały od zawsze? Dwadzieścia cztery różne symbole, znane jako litery, ułożone w nieskończone kombinacje słów.
Bez życia, aż ktoś na nie nie spojrzy. I wtedy zdarza się cud. Niemal z prędkością światła te malutkie symbole przekazywane są za pośrednictwem nerwu wzrokowego do mózgu, gdzie natychmiast tłumaczone są na idee, obrazy, koncepcje i znaczenia.
Właściciel oka także podlega przeobrażeniu. Te małe czarne znaczki sprawiają, że kocha lub nienawidzi, śmieje się lub płacze, walczy lub ucieka. A my nazywamy ten niesamowity ciąg wydarzeń czytaniem!
Słowo mówione przelatuje przez nasz mózg jak strzała, słowo
pisane pozostaje (...) z nami na zawsze."
Arthur Gordon

wtorek, 16 marca 2010

Sroki...

Wracam znowu po wielu dniach blogowej nieaktywności.
Nawet nie wiem kiedy minął ten cały czas, ale tak jest zawsze gdy człowiek ma wiele spraw na głowie.

A o co chodzi z tymi srokami?
Tych prawdziwych dawno nie widziałam, ale te symboliczne wyglądają prawie z każdego kąta.
Która z was nie zna tego powiedzenia "Łapać kilka srok za ogon"?
Czy wy też tak macie, że pozaczynacie kilka prac naraz a potem trudno to wszystko skończyć?
Ja właśnie się w coś takiego wpakowałam. Zaczęłam kilka różnych prac, no i teraz mam problem.
A to moje "sroki".

Zaczęty mały hafcik.





Dobrze się domyślacie, to Matrioszka.





Króliki siedzą spokojnie i czekają kiedy je wykończę.





To "coś" to kadłubek kolejnej lalki.


Z tych fioletowych krążków ma powstać bieżnik.... nie wiem tylko kiedy?