... rzeczy martwych czasami mnie zadziwia. Wyobraźcie sobie, że gdy już udało mi się zmusić aparat do zrobienia kilku zdjęć, to zapodział się gdzieś kabel od aparatu, no i nie mam jak przenieść te zdjęcia do komputera.
A mam wam co pokazać :) ostatnie moje dni "wolności" :) od matczynych obowiązków, wykorzystuję bardzo produktywnie. Do południa szyję na maszynie a popołudniami wyszywam obrazek.
Uszyłam już komplet podkładek pod talerze z fioletowego lnu i pomalowałam je akrylami. Zaczęłam też szyć bieżnik na stół, z brązowego lnu - jeszcze nie jestem zdecydowana czy wykończyć go mereżką, boję się, że nie zdążę, bo bieżnik jest naprawdę duży.
Walczę też od wczoraj z literkami, chcę uszyć imię naszego synka i mam problem z literką A, nie wiem jak uszyć tę dziurkę w środku.
W głowie mam jeszcze wiele pomysłów na uszycie kilku rzeczy, ale czy zdążę?
Zapomniałam, że jeszcze się wam nie pochwaliłam - będziemy mieć syna i damy mu na imię Michał :)