wtorek, 21 grudnia 2010

Złośliwość...

... rzeczy martwych czasami mnie zadziwia. Wyobraźcie sobie, że gdy już udało mi się zmusić aparat do zrobienia kilku zdjęć, to zapodział się gdzieś kabel od aparatu, no i nie mam jak przenieść te zdjęcia do komputera.
A mam wam co pokazać :) ostatnie moje dni "wolności" :) od matczynych obowiązków, wykorzystuję bardzo produktywnie. Do południa szyję na maszynie a popołudniami wyszywam obrazek.
Uszyłam już komplet podkładek pod talerze z fioletowego lnu i pomalowałam je akrylami. Zaczęłam też szyć bieżnik na stół, z brązowego lnu - jeszcze nie jestem zdecydowana czy wykończyć go mereżką, boję się, że nie zdążę, bo bieżnik jest naprawdę duży.
Walczę też od wczoraj z literkami, chcę uszyć imię naszego synka i mam problem z literką A, nie wiem jak uszyć tę dziurkę w środku.
W głowie mam jeszcze wiele pomysłów na uszycie kilku rzeczy, ale czy zdążę?

Zapomniałam, że jeszcze się wam nie pochwaliłam - będziemy mieć syna i damy mu na imię Michał :)

poniedziałek, 22 listopada 2010

Bezsenność.

Właśnie trwa piąta noc moich męczarni, nie mogę spać!!!!!
Czy wy też tak miałyście, gdy byłyście w ciąży?
To że musiałam wstać dwa razy do toalety było do wytrzymania, ale to co się ostatnio ze mną dzieje zaczyna być powoli nie do zniesienia. Moje nogi nie dają mi zasnąć. Zawsze w momencie gdy już zapadam w błogi sen, któraś z moich nóg musi się poruszyć i koniec spania. Kręci mnie i wierci tak, że muszę wstać pochodzić. Czasami uda mi się zasnąć, gorzej jest wtedy gdy całkiem mnie to wybije z rytmu, mam wtedy obowiązkowy maraton po blogach, koniec ze spaniem!!!

***
Aparat mam niestety nadal zepsuty i nie mogę się z wami podzielić moimi dziełami. Skończyłam niedawno mój obrus szydełkowy, prezentuje się nawet bardzo ładnie. Zrobiliśmy też z moim M mały remont pokoju, wymieniliśmy trochę mebli, pojawiły się nowe, między innymi stół z krzesłami. Stół ten stał się dla mnie niezwykłą  inspiracją. Wygrzebałam ostatnio co większe kawałki materiału i zamierzam poszyć z nich obrusy, bieżniki lub podkładki. 

***

Nie mogę się też doczekać kiedy w końcu poznamy płeć naszego dziecka. Mam w brzuchu małego uparciucha, który na każdym kolejnym usg wypinał się na nas tyłkiem. Następne badanie mam w czwartek, wstąpiła wiec we mnie nowa nadzieja. Łóżeczko dla malucha już stoi na swoim miejscu, ja mam głowę pełną pomysłów na to jak udekorować ten kącik, ale nie mogę nic zrobić dopóki nie poznamy płci :( 

Będę już kończyć, nie chcę was zanudzić. To wszystko przez tę bezsenność!!! 

Pozdrawiam!!!

piątek, 29 października 2010

Popsuty aparat.

Powoli wraca mój  zapał do tworzenia i powstaje coraz to więcej nowych rzeczy. Bardzo chciałam się nimi z wami podzielić ale niestety, popsuł się nasz aparat :(
Jak już pisałam zrobiłam niedawno pierwszą w swoim życiu broszkę z organzy a do niej w komplecie 3 kwiatuszki do włosów. Może kiedyś je zobaczycie?...
Wchodzę też już w fazę tzw. "wicia gniazda" i od rana do wieczora obmyślam co by tu zmienić w naszym pokoju - co mojego M przyprawia o zawrót głowy.
Ostatnio w szale twórczym zrobiłam wianek z resztek materiału, będzie wisieć na drzwiach do pokoju. Ciągle walczę też z szydełkiem i obrusem, który zaczęłam robić jeszcze latem i mam nadzieję skończyć zanim maleństwo pojawi się na świecie.
Mam nadzieję, że wkrótce dojdziemy do tego co dolega naszej maszynie do robienia zdjęć :) i będę mogła pokazać wam wszystkie moje nowe twory.

A teraz pozdrawiam was wszystkie bardzo serdecznie!!!

środa, 22 września 2010

Kubkowe opowieści

Dziś nadrabiam zaległości w czytaniu waszych blogów, a żeby czas mi upłynął jeszcze milej zrobiłam sobie kakao w moim najnowszym nabytku.
Uwielbiam duże kubki, im większy tym lepiej :)
Więc zaczynam się chwalić, oto to cudo :)


Teraz kilka zbliżeń :)



I jeszcze porównanie z tradycyjnym kubkiem.



Jestem zakręcona na punkcie kubków, kiedyś kupowałam je w zastraszających ilościach. Niestety musiałam zapanować nad sobą ponieważ od kilku ostatnich lat nasze warunki mieszkaniowe nie pozwalają mi na tę formę zbieractwa.
Ale od czasu do czasu daję się ponieść :)

Pozdrawiam!


środa, 15 września 2010

:)

Oj bardzo się zaniedbuję ostatnio z blogowaniem!
Ale to chyba zrozumiałe :)
Rozkręcam się powoli przy moich robótkach, ostatnio wykończyłam jednego z moich króliczków. Trafił od razu do nowego domku, będzie kumplem dla małego chłopca, który pojawi się na świecie w listopadzie :)








Zrobiłam też broszkę z organzy, ale jeszcze nie mam jej na zdjęciach. Jak tylko ją obfotografuję to zaraz ją zobaczycie. Muszę tylko jeszcze dorobić do niej małe kwiatki, które przyczepię do wsuwek, bo to będzie komplet. W październiku będziemy się z moim M bawić na weselu i to z tej okazji moje eksperymenty z broszkami. 
Na dziś to chyba już wszystko, wybaczcie ciężarnej to toporne pisanie ale w ogóle nie mam głowy do układania ładnych tekstów!

Pozdrawiam wszystkich serdecznie!

wtorek, 20 lipca 2010

Po długiej przerwie.

Bardzo dawno tu nie zaglądałam, zaległości w blogowaniu mam więc co nie miara. Zaległości zresztą narobiło mi się bardzo dużo również w moim rękodziele. Nie pamiętam już kiedy ostatnio siedziałam przy maszynie albo trzymałam w ręku szydełko. A przyczyna tego wszystkiego jest bardzo prosta - uwaga bo padniecie, ja padłam - za jakiś czas zostanę mamusią!!! Cieszymy się z moim M bardzo, choć wiadomość ta nas mocno zaskoczyła. Niestety jestem w gronie tych nieszczęsnych przyszłych mam, które cierpią na nudności i wymioty :(
Więc od 2 miesięcy praktycznie nie nadaję się do niczego, a moją najbliższą przyjaciółką została plastikowa miska. Ale nie będę się skarżyć, nie ja pierwsza i nie ja ostatnia.
A oto kawałek naszego nieśmiałego maleństwa, bardzo nie lubi jak mu się robi zdjęcia, tym razem pokazał nogę.



Dzisiaj dotarła do mnie bardzo miła przesyłka, za którą ślicznie dziękuję i która sprawiła mi bardzo dużo radości. To sznurek i łapka kuchenna, które wygrałam w candy na blogu The Vintage Company.


Pozdrawiam Was wszystkie bardzo serdecznie, do następnego razu!!!

piątek, 21 maja 2010

Czasem słońce, czasem deszcz.

Dzisiaj pogoda pokazała, że jest naprawdę kapryśna.
Pół dnia świeciło u mnie piękne słońce, aż nie mogłam się oprzeć aby nie pójść na spacer nad jezioro. Niestety nie miałam ze sobą aparatu i nie podzielę się z wami zdjęciami. Udało mi się za to udokumentować drugą część dnia, tę deszczowo-burzową. Wyobraźcie sobie, że przez moment padał nawet grad!


Na całe szczęście szybko się rozpogodziło :)












A na koniec będzie jeszcze kulinarnie.
Pochwalę się trochę moimi ulubionymi bułeczkami drożdżowymi, piekłam je niedawno. Wykorzystałam do nich resztę jagód z zeszłego roku. Pychota!!!
Przepis zdobyłam z bloga Moje Wypieki.










poniedziałek, 17 maja 2010

Owieczka i morskie klimaty.

Wracam po tradycyjnej już długiej przerwie w blogowaniu.
Ostatnie tygodnie były dla mnie pełne wrażeń i podróży.

W między czasie udało mi się stworzyć kilka nowych rzeczy.
Pierwsza to owieczka, którą dostała moja siostrzenica. Tak już jakoś się utarło, że wszystkie moje "prototypy" trafiają do niej na testy wytrzymałości. Maja - bo tak ma na imię - testuje je z ogromnym zapałem, jak przystało na prawie 2 letniego dzieciaka :)
Tak więc owieczka jest już po przejściach. Zdążyła zaliczyć próbę oderwania kokardki, kąpiel w kałuży błota a potem kąpiel w misce. Jak widzicie ma się dobrze :)





Oprócz owieczki powstały też dwie rozgwiazdy i dwa koniki morskie - też przeszły testy :)
Ciągle zastanawiam się jak je wykończyć, bo wydają mi się zbyt skromne...







A tak na koniec podzielę się z wami kwiatowymi wspomnieniami z jednej z moich podróży.






















Jak myślicie gdzie byłam...?
... tak, to Ogród Botaniczny we Wrocławiu. 

Pozdrawiam serdecznie :)

poniedziałek, 26 kwietnia 2010

Pierwszy wiosenny spacer z przyjaciółmi.

Wybaczcie, że dziś nie zamieszczę żadnych zdjęć moich prac, ostatnio po prostu nie mam na nie czasu.

Wczoraj wieczorem wybraliśmy się z przyjaciółmi nad jezioro, oto kilka zdjęć z naszego spaceru.












"Zawieranie przyjaźni jest jak tworzenie sobie zapasowej rodziny.
Mamy swobodę dobierania sobie tylu przyjaciół, ilu tylko chcemy:
bardzo wielu, lub bardzo niewielu."

wtorek, 13 kwietnia 2010

Nowe prace.

Dzisiejszy wpis chciałam rozpocząć od złożenia głębokich wyrazów współczucia dla rodzin i bliskich wszystkich ofiar katastrofy lotniczej w Smoleńsku.


A teraz trochę o tym co u mnie. Ciągle pracuję nad wykończeniem wszystkich rozpoczętych prac.
Ostatnio udało mi się wykończyć lalkę, czeka jeszcze tylko na biżuterię.
Przedstawiła mi się jako Klementyna, jest bardzo romantyczną dziewczyną i uwielbia czytać książki.








Zrealizowałam też w końcu pomysł, który od dawna chodził mi po głowie. Kolejne magnesy na lodówkę, lecz tym razem w formie marchewek.











Pozdrawiam wszystkich serdecznie!!!

środa, 24 marca 2010

Słoneczny dzień...

Dziś pięknie świeci słońce, cieszy mnie to bardzo :)
Słoneczko dodało mi nowych sił i udało mi się wykończyć matrioszkę :)
 Oto efekt końcowy. 
Jeśli spodobała się wam i ktoś miałby ochotę ją przygarnąć to zapraszam tu

A pamiętacie truskawki? 
Jeśli i one przypadły wam do gustu to również można się nimi zaopiekować, o tu.
Może jeszcze coś uda mi się dziś wykończyć, więc pędzę do moich robótek :)
Mocno i gorąco wszystkich pozdrawiam!!! 

środa, 17 marca 2010

Stary notes.

Całkiem niedawno razem z moim kochanym M, musieliśmy się przeprowadzić. Który to raz? Nie wiem... już dawno przestałam liczyć. I jak to przy przeprowadzkach bywa, trzeba ruszyć wszystkie zapomniane rzeczy z ich ciepłych szuflad i szafek. W moje ręce wpadł przy tej okazji notes, do którego długo nie zaglądałam. Zbierałam w nim coś w rodzaju "złotych myśli". Postanowiłam, że podzielę się nimi z wami, oczywiście stopniowo:)

A oto pierwszy wpis.

"Czy to nie dziwne, że bierzemy te małe czarne literki na papierze za coś tak normalnego, jakby istniały od zawsze? Dwadzieścia cztery różne symbole, znane jako litery, ułożone w nieskończone kombinacje słów.
Bez życia, aż ktoś na nie nie spojrzy. I wtedy zdarza się cud. Niemal z prędkością światła te malutkie symbole przekazywane są za pośrednictwem nerwu wzrokowego do mózgu, gdzie natychmiast tłumaczone są na idee, obrazy, koncepcje i znaczenia.
Właściciel oka także podlega przeobrażeniu. Te małe czarne znaczki sprawiają, że kocha lub nienawidzi, śmieje się lub płacze, walczy lub ucieka. A my nazywamy ten niesamowity ciąg wydarzeń czytaniem!
Słowo mówione przelatuje przez nasz mózg jak strzała, słowo
pisane pozostaje (...) z nami na zawsze."
Arthur Gordon

wtorek, 16 marca 2010

Sroki...

Wracam znowu po wielu dniach blogowej nieaktywności.
Nawet nie wiem kiedy minął ten cały czas, ale tak jest zawsze gdy człowiek ma wiele spraw na głowie.

A o co chodzi z tymi srokami?
Tych prawdziwych dawno nie widziałam, ale te symboliczne wyglądają prawie z każdego kąta.
Która z was nie zna tego powiedzenia "Łapać kilka srok za ogon"?
Czy wy też tak macie, że pozaczynacie kilka prac naraz a potem trudno to wszystko skończyć?
Ja właśnie się w coś takiego wpakowałam. Zaczęłam kilka różnych prac, no i teraz mam problem.
A to moje "sroki".

Zaczęty mały hafcik.





Dobrze się domyślacie, to Matrioszka.





Króliki siedzą spokojnie i czekają kiedy je wykończę.





To "coś" to kadłubek kolejnej lalki.


Z tych fioletowych krążków ma powstać bieżnik.... nie wiem tylko kiedy?