środa, 26 lutego 2014

W drodze...

Niesamowite jak to się życie człowiekowi czasami układa. Jeszcze nie tak dawno temu pisałam o firance, z której byłam tak bardzo dumna. Uszyłam ją do naszej łazienki. A tym czasem już od ponad miesiąca mieszkamy w innym miejscu! Ten blog powinien się chyba nazywać "Podróżowanie moje" :)
Po raz kolejny musimy zaczynać wszystko od nowa, już się do tego przyzwyczaiłam. Wiem, że to niestety jeszcze nie koniec naszych przeprowadzek.
Mieszkamy teraz we Wrocławiu, to moje rodzinne miasto, więc nie jest tak źle. Musimy tylko poodnawiać nasze stare znajomości. Brakuje mi tylko tych wielkich przestrzeni i pięknych widoków, które mieliśmy w Parku Mużakowskim. Pocieszam się tym, że to tylko dwie godziny jazdy i będziemy mogli wpadać do znajomych na weekendy :)

Przez te wszystkie przeprowadzki bardzo mało szyłam. Lecz o dziwo udało mi się uzbierać kilka zdjęć nowych drobiazgów.

Oto serduszka z literami.




Fragment narzuty na łóżeczko dla mojej siostrzenicy, niestety nie udało mi się jeszcze zrobić ładnego zdjęcia całości :) 


I moje ulubione ostatnio, haftowane owady. Ciągle nie mam pomysłu na wykorzystanie ich w jakimś większym projekcie. 





Pozdrawiam słonecznie!







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz