wtorek, 1 lipca 2014

Deszczowy dzień.

Wczoraj we Wrocławiu lało jak z cebra,
nie było więc mowy o spacerze.
Dzieci były grzeczne (jest u nas 5 letnia kuzynka Miśka)
i dały mi popracować, obiecałam więc, że im też coś uszyję.
Udało mi się skończyć zamówienie,
prezent na ślub, ręczniki i poszewki na poduszki.




A potem przyszła kolej na spełnienie obietnicy.
Postanowiłam uszy dzieciom pióropusze indiańskie.
Inspirowałam się pracami Moimili.







I jeszcze nasze zadowolone "Indiany" :)
Gdyby mogły to spałyby w tych opaskach.


Wraca mi chęć do pracy i szycia.
To dobrze, bo mam w głowie wiele nowych pomysłów.

Pozdrawiam! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz